- Trzeba uciekać przed myśleniem, że musimy się otrząsnąć z jakichś mitycznych polskich cech narodowych, żeby w końcu było tak jak w Europie, też mitycznej - mówi dramaturg Paweł Demirski, szef jury VIII Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@aPort w Gdyni.
Witold Mrozek: Trzech ostatnich przewodniczących jury R@portu to Mrożek, Głowacki, Demirski... Paweł Demirski: Nie przywiązuję szczególnej wagi do tej kolejności. Wcześniej w jury festiwalu byli Michał Walczak czy Ingmar Villqist. Nie masz problemu z ocenianiem kolegów? - Nie. Nie wiem za to, czy oni nie będą mieli z tym problemu. Byłem już wcześniej jurorem na festiwalach, myślę, że to naturalna sytuacja. Tak już się dzieje, że praktycy siadają po drugiej stronie - na chwilę. Tegoroczny R@Port to tylko pięć spektakli w konkursie, i to niekoniecznie są głośne przedstawienia. To mówi coś o nowym polskim teatrze? - Myślę, że mówi tyle, że coraz częściej selekcjonerem festiwali jest budżet. Brakuje mi w Gdyni kilku przedstawień, ale to nie ja jestem selekcjonerem. Nie wydaje mi się też, żeby kondycja czy kształt jednego festiwalu mówiły coś o polskim dramacie. Polski dramat ma się moim zdaniem nie najgorzej, zwłaszcza patrz