— Słowo „pomagać” nigdy mi się nie podobało. Wolę określenie „dzielić się sobą” — mówi Paweł Burczyk w wywiadzie dla „Gazety Olsztyńskiej”.
— Dzięki wdzięczności wszystko się pomnaża. I to dosłownie — twierdzi znany aktor Paweł Burczyk, który 11 lutego poprowadzi licytacje na olsztyńskiej Wencie Dobroczynnej. Aktor zdradza nam, jak pomnażać swoje radości.
— Znany aktor filmowy, teatralny, scenarzysta, stand-uper, konferansjer, poruszający głos różnych postaci z Simpsonów, bywalec świata… Czy nadal można pana określić też jako olsztynianina?
— Oczywiście, że tak. Nawet więcej, bo dzięki temu spotykam bardzo wielu ludzi z Olsztyna. Bycie olsztynianinem pomaga. Mogę podać przykład spotkania z prezesem wielkiej firmy w Warszawie. Nie znaliśmy się. Kiedy okazało się, że obaj jesteśmy z Olsztyna, w naturalny sposób nawiązała się między nami więź. Tym bardziej że w efekcie doszliśmy do konstatacji, że chodziliśmy do jednego liceum. Z Olsztynem łączy mnie oczywiście również Wenta Dobroczynna. Olsztyn jest i zawsze będzie dla mnie bardzo ważny.
— Od lat ze znaną wszystkim energią i poczuciem humoru prowadzi pan Wentę Dobroczynną. Skąd to zaangażowanie?
— To pomysł Wojtka Rucińskiego i Bożeny Ulewicz z Akcji Katolickiej. Pamiętam, jak zaczynaliśmy 25 lat temu w nieistniejącej już restauracji „Pod Żaglami”. Potem Wenta bywała w filharmonii. Dwa razy w Teatrze Jaracza. To przygoda, w której uczestniczę od jej początku, przez 25 lat. Prowadziłem ją 23 razy, bo dwukrotnie niestety nie mogłem. Przez ten czas zebraliśmy w sumie prawie milion złotych.
I muszę przy tej okazji zdradzić, że prowadzenie licytacji jest bardzo trudne. To wielkie wyzwanie, którego uczyłem się przez całe lata. Teraz mogę jednak powiedzieć, że doszedłem w tym do perfekcji. Zabawa nie polega tylko na tym, żeby wylicytować dany przedmiot, ale żeby wciągnąć w zabawę licytującego, żeby się przy tym dobrze bawił i był doceniony. To wymaga wielkiego wyczucia. W tym celu podczas licytacji na bieżąco… czytam w ludzkich oczach.
— Przez te lata na pewno było wiele zabawnych sytuacji podczas prowadzonych przez pana na Wencie licytacji…
— Mam w pamięci obraz związany z jedną z licytacji. I muszę, trochę uprzedzając opis wydarzenia, określić go jako wręcz fantastyczny. Wszystko działo się podczas pobocznej aukcji odbywającej się tamtym razem w teatrze. Była prowadzona na rzecz chorego chłopca. Wymyśliłem, żeby puścić wśród uczestników Wenty reklamówkę i żeby wrzucano do niej pieniądze, a my wylosujemy zwycięzcę aukcji. To było spontaniczne działanie. W pewnej chwili zauważyłem, że torba poszła tylko po parterze i nie dotarła na balkon. Rzuciłem hasło, że jak wszyscy, to wszyscy. Balkon też. Efekt był taki, że widzowie na hasło: trzy, cztery, zaczęli rzucać banknoty z balkonu na dół. To był prawdziwy deszcz pieniędzy. Niesamowity widok. Obraz w tej licytacji otrzymał cenę ponad 10 tysięcy złotych.
— Może kilka rad dla licytujących?
— Tak. Jest taka rada. Można samego siebie przelicytować. Również wówczas, jeśli masz przeznaczone na pomoc dzieciom 400 złotych, a cena wyjściowa jest za 200 złotych. Możesz podnieść jedną rękę, a drugą samego siebie przebić.
— Beneficjentem tegorocznej Wenty jest Publiczny Specjalny Katolicki Ośrodek Edukacyjno-Wychowawczy w Kruzach. Wychowuje pan dziecko ze spektrum autyzmu. To będzie dla pana szczególne wydarzenie?
— Oczywiście. I muszę powiedzieć, że Wenta Dobroczynna ma już taką tradycję. Praktycznie zawsze jej beneficjentami są różne ośrodki w większości niosące pomoc dzieciom z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Spektrum autyzmu jest więc obecne we wszystkich Wentach Dobroczynnych prowadzonych w Olsztynie. I oczywiście, że jest to dla mnie bardzo ważne.
— W pana karierze filmowej najbardziej znaną rolą wydaje się być Luksus w „13 Posterunku”. Czy ta rola nie ogranicza pana?
— Nie, absolutnie nie. Wiele razy grałem z wielkimi aktorami, którzy byli do tego stopnia zdefiniowani przez swoje role, że mówimy o nich nazwami ról. A grałem i z Czterdziestolatkiem, i z Janosikiem, czy z Jankiem z „Czterech Pancernych”. Jeżeli oni przeżyli, to i ja tym bardziej też.
— Wydał pan książkę „Hardy, twardy, najlepszy”. Co pan chce powiedzieć nią światu?
— Tę książkę wydaliśmy razem z żoną. Chcemy w niej pokazać, że wszystko jest możliwe. Jesteśmy normalnymi ludźmi, a nie gwiazdami na filmowym firmamencie, które są niedotykalskie. Mamy swoje radości i smuteczki, ale mamy też swoje sposoby, żeby tych radości było więcej. Jest to przede wszystkim bezwarunkowa miłość i wdzięczność. Wdzięczność za dosłownie wszystko.
Praktykowanie wdzięczności zmienia bardzo wiele. I wiem to, bo zaczynam dzień od modlitwy, w której dziękuję Bogu za wszystko. Za kwiaty, które widzę. Za ptaki, które przelatują na niebie. Za wiatr, który wieje… Czasami to jest trudne. Do chwili, w której zrozumiesz, że nie można mieć więcej, niż to, za co jesteś wdzięczny. Dzięki wdzięczności wszystko się pomnaża. I to dosłownie.
— Warto pomagać innym?
— Słowo „pomagać” nigdy mi się nie podobało. Wolę określenie „dzielić się sobą”. Ludzie często się boją, że nie są w stanie pomóc, bo nie mają tego co potrzeba drugiej osobie. Tu potrzebne są czasem jedynie drobne gesty, które do niczego nie zmuszają. Może to być np. telefon do babci z pytaniem o przepis na zupę, którą zrobiła rok temu. Dzielenie się sobą, czasem właśnie i własnymi potrzebami, to też sposób dawanie poczucia bycia potrzebnym drugiemu. To coś, co samo się pomnaża. To piękny i zarazem trudny do wypowiedzenia temat, bo to zwyczajnie dzieje się w codziennych relacjach. Życie jest po to, żeby dawać.
— Pochodzi pan ze znanej aktorskiej rodziny.
— Tak, i to bardzo aktywnej. Tydzień temu moja mama miała premierę spektaklu „Niemieckie życie” w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza. Gra też w tym samym dniu, kiedy jest Wenta.
— Czy pana dzieci pójdą rodzinnym śladem i niebawem będziemy mogli podziwiać talenty sceniczne kolejnego pokolenia Burczyków?
— Może tak… Syn Maksymilian prawdopodobnie coś zrobi w tym kierunku. Wiktoria, już mając kilka miesięcy, zagrała w serialu „Kasia i Tomek”. Jest więc po debiucie i filmowym, i telewizyjnym. Co dalej? Na pewno zagrają w naszym filmie „Zobaczyć Lili”. To fabularny film o naszej córce. O dziewczynce ze spektrum autyzmu. Opowiadany przez jej brata. Tyle mogę zdradzić. W tym roku ruszmy ze zdjęciami.
— Gdzie widzowie mogą pana podziwiać w tej chwili?
— W tej chwili szykujemy film, więc wszystkie ręce są na tym pokładzie i mało gram w teatrze. Mam jeszcze kilka spektakli w Teatrze Kamienica. Oczywiście teraz będzie Show Burczyka na Wencie, bo to nie są zwykłe licytacje, a dwugodzinny spektakl, który za każdym razem szykuję. Tak, żeby było coś nowego, coś śmiesznego, coś wzruszającego. Jest to więc bardziej taki monodram niż licytacja. I oczywiście w filmie, który szykujemy.
— Do zobaczenia 11 lutego na Wencie Dobroczynnej.
XXV Wenta Dobroczynna Akcji Katolickiej Archidiecezji Warmińskiej odbędzie się 11 lutego w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie. Początek o godz. 12.00. W programie m.in. występ uczniów z Kruzów, aukcje prowadzone przez Pawła Burczyka, loteria fantowa, kiermasz, a na koniec koncert gwiazdy Krystyny Prońko. Beneficjentem tegorocznej Wenty są podopieczni ośrodka w Kruzach, gdzie opiekę znajdują dzieci i młodzież z niepełnosprawnościami intelektualnymi w stopniu umiarkowanym, znacznym i głębokim, ale także sprzężonymi oraz z autyzmem.