- To snuta ze wspomnień opowieść o trzech ojcach. Chcemy wyabstrahować z niej coś bardziej obiektywnego, co opowie nam o świecie - mówi Paweł Łysak, reżyser i dyrektor Teatru Powszechnego, przed premierą spektaklu "Jak ocalić świat na małej scenie?", w rozmowie z Witoldem Mrozkiem w Co Jest Grane 24.
WITOLD MROZEK: Teatr może kogoś uratować? PAWEŁ ŁYSAK: Teatr zawsze stara się ratować ludzi. Ale ludzie mogą uratować sami siebie; teatr może im tylko coś powiedzieć, uświadomić albo coś pokazać. Sytuacja dziś jest tak ponura, że potrzeba optymizmu. Nie wiem, czy umiem go dawać. Ale na pewno bym chciał. I dlatego sięgnąłeś po opowieść o swoim ojcu? - W tej rozmowie powinno być nas kilku. Tak, to opowieść o moim ojcu, ale też o ojcu Artema Manuilowa Aleksandrze i o Dembie Bâ, ojcu Mamadou Góo Bâ. To snuta ze wspomnień opowieść o trzech ojcach, którą spisuje Paweł Sztarbowski. Za mnie mówi na scenie Andrzej Kłak... Nasza grupa z jednej strony roztapia się we wspomnieniach, a z drugiej strony nie chcemy dać się im przytłoczyć. Chcemy wyabstrahować z nich coś bardziej obiektywnego, co opowie nam o świecie. Konfrontujemy się też z kobietą - Anią Ilczuk. To historia o tym, jak mieszkałeś z ojcem w Nigerii? - Mój ojciec przed wo