- Sami robimy sobie ten cyrk, celebryci nakładają iluzję na widzów, a widzowie nakładają legendy na celebrytów. Taki handel wymienny - mówi Paulina Walendziak, aktorka Teatru im. Jaracza w Łodzi.
Aleksandra Pucułek: Kiedy ostatni raz rozmawiałyśmy, marzyłaś o urlopie. Udało się. Paulina Walendziak, aktorka: Nie jest to jeszcze urlop, ale rzeczywiście mam kilka dni wolnego. Muszę odpocząć, jestem wyjałowiona tym, co działo się przez ostatnie miesiące w związku z premierą filmu i zakończeniem sezonu w teatrze. Zresztą cały rok był bardzo pracowity. Robiłam serial "Mały zgon" w reżyserii Juliusza Machulskiego dla Canal+, pracowałam nad spektaklem "Opera za trzy grosze" w Teatrze im. Jaracza. Mieszanka wybuchowa tych wszystkich przedsięwzięć dała mi dużo energii, ale też dużo energii mi odebrała, dlatego teraz staram się każdy dzień spędzić w otoczeniu najbardziej mi sprzyjającym. Odpoczywam w domu w Świeciu. Na co dzień mieszkam w Łodzi, ale Świecie, moja rodzinna miejscowość, wciąż zostanie domem. "W tym zawodzie musimy sobie drapać szkłem po duszy. Rano jesteśmy 50-letnią kobietą, wieczorem ośmioletnią dziewczynką, pyta