Pytanie do Jerzego Stuhra: Zdradził pan kiedyś, że zagra Stalina. Ale to przecież dopiero za rok, półtora, więc dlaczego pan już rozpoczął pracę nad rolą?
Tak to jest z aktorem: gdy tylko się zgodzi, to choćby to było za rok, zaczyna mu bić licznik tremy. Bo to zadanie go czeka, bo się na to zgodził, bo się zbliża. A jak ja zaczynam pracę? I to nad taką rolą, jak Stalin?
Zaczynam od obserwacji ludzi. Ściśle określonych: tych, którzy mają władzę. Patrzę, jak oni patrzą. Od spojrzenia się zaczyna. Obserwacja jest częścią budowy roli. Najpierw obserwacja, potem szukanie w sobie, po drodze jeszcze musi być „magiczne gdyby". A tak przy okazji, gdy kilka lat temu byłem na kolacji z Olgą Tokarczuk, tu w Krakowie, i opowiadałem jej o Metodzie Konstantego Stanisławskiego, i powiedziałem jej, że u Stanisławskiego jest termin „magiczne gdyby". Zachwyciła się... A chodzi o to, że gdybym był w tych założonych okolicznościach, opisanych np. przez Czechowa, to jak ja bym się zachował? „Magiczne gdyby"...
Oczarował ją sam termin. Jak czyta się jej książki, to wiadomo dlaczego. Ona też przebywa w tym świecie „magicznego gdyby", nawet jeśli nie zna terminu! Więc aktor zbiera z obserwacji, z magicznego gdyby, z własnych refleksji , może i własnych przeżyć. To jest glina, z której lepi rolę. Warto o tym mówić, bo nie wszyscy wiedzą, może nawet niektórzy urzędnicy ministerstwa myślą, że co tam aktor, każdy to potrafi. Jak z przekąsem mówił Holoubek: aktor chodzi, siada, coś tam mówi, czyli zachowuje się, jak „normalny" człowiek, to cóż to za sztuka?
Więc obserwuję spojrzenia polityków. Szukam spojrzenia bezwzględnego, zimnego, pogardliwego, ale jak patrzę na naszych polityków, którzy są u władzy, to ci z naszego pokolenia nie mają tego spojrzenia. Często sarninie czują, że mają spojrzenia ludzi przestraszonych, nie przyzwyczajonych na co dzień do regularnego kłamstwa, a więc uciekających oczkami, mrugających...
Ale ci mnie nie interesują. Spojrzenie, którego szukam u polityków jest u młodych. Im młodsi politycy, tym spojrzenie bardziej zimne, trochę pogardliwe. Bo oni gdzieś tą publicznością gardzą. Tam się czai spojrzenie tyrana. Patrzą w kamerę, czują się pewni? Wywyższeni?
A ci starsi unikają kamery. Wstydzą się, mają jakieś resztki świadomości, że coś nie całkiem w porządku jest to, czego mają bronić...
Ale badam spojrzenie takie jak u młodych. Ono się sprawdzi z tekstem idealnie! Np. Stalin mówi o Mandelsztamie, patrząc ci prosto w oczy: „bardzo go ceniłem, poeci to inżynierowie dusz", a Mandelsztam już nie żył, zakatowany przez niego...
Albo niby skarży się: mówią, że ja tępię chłopstwo?... I patrzy ci w oczy, choć wcześniej trzy czwarte Ukrainy zagłodził. Oczy władzy, to wielka rzecz! Choć nie wszyscy umieją nad nimi panować!