EN

13.03.1993 Wersja do druku

Patrzenie przez Lupę

Czy da się z przeplatania snu i jawy, rzeczywistości i jej wyobrażenia stworzyć interesującą, sceniczną całość lub przynajmniej w miarę pop­rawną inscenizację? Da się. Udowodnili to wielokrotnie ci twórcy teatru, którzy przed zabraniem się do pracy zadali sobie pytanie, co i w jaki sposób chcą pokazać. Wydaje się, że nie zadał go sobie Krzysztof {#os#8022}Warlikowski{/#}, adaptując i reżyserując "Markizę O." Henricha von Kleista w Starym Teatrze. A miał do wykonania pracę wcale niełatwą, chcąc zainteresować publicz­ność wydawałoby się banalnym, ale i dusznym od sennego koszmaru, opowiadaniem Kleista z przełomu dwu epok: oświeceniowego racjonaliz­mu i kiełkującego romantyzmu. Kleist był postacią tragiczną o cechach patologicznych który nie mógł sobie dać rady z własną naturą, namiętnościami, żądzą sławy, chorobli­wą ambicją aż do kresu swego, zakończonego samobójstwem, życia. To wiemy z biografii. Ale czy z taką atmos

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Patrzenie przez Lupę

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Nr 60

Autor:

Marian Toporek

Data:

13.03.1993

Realizacje repertuarowe