Sztuka Sary Kane "Oczyszczeni", wystawiana we Wrocławiu, w Poznaniu i Warszawie w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, pełna jest motywów, które w galeriach plastyki od lat się pojawiają, a wydają mi się nazbyt natrętne: artysta gmerze przy wszystkich w swoich genitaliach, przyprawia sobie części rodne płci przeciwnej, udając, że odciął własne. Co pewien czas coś komuś tutaj publicznie odcinają lub przynajmniej pokazują - jako obiekty sztuki - wyprute wnętrzności, względnie embriony w słoikach. W sztuce Sary Kane pewnemu młodzieńcowi odcina się język, następnie dłonie, jego kochankowi podrzyna gardło, na koniec zaś chłopiec bez dłoni i języka traci jeszcze przyrodzenie, które przyszyte zostaje dziewczynie uprzednio pozbawionej piersi - by mogła stać się mężczyzną, czego pragnie z tęsknoty za bratem, narkomanem zmarłym z przedawkowania. Otóż wszystkie te krwawe perypetie w spektaklu Warlikowskiego tracą dosłowność, wtapiają się w har
Tytuł oryginalny
Patrzenie na okrucieństwa
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 28