EN

24.08.2005 Wersja do druku

Patron w prezencie ministrowi

Czy jest jakieś lekarstwo na bezmyślny upór? Nie oglądając się na nic Bogdan Tosza, dyrektor wrocławskiego Teatru Polskiego, wbrew licznym wątpliwościom, chce nadać największej dolnośląskiej scenie imię zmarłego w tym roku artysty - Jerzego Grzegorzewskiego - związanego z Wrocławiem ledwie przez cztery sezony. Głuchy jest na wszelkie argumenty - pisze Krzysztof Kucharski.

Tę pochopną decyzję odradzało dyrektorowi wiele autorytetów ze środowiska teatralnego. Nie tylko wrocławskiego. Jednak pomysł ten podsunął Toszy sam minister kultury, Waldemar Dąbrowski, zaprzyjaźniony z warszawskim reżyserem, byłym dyrektorem teatrów - Studio i Narodowy, który miał swoją ukochaną scenę w stolicy przy ul. Wierzbowej. I to ona powinna nosić właśnie imię Grzegorzewskiego. Rozumiem odruch serca ministra, który chciałby stawiać przyjacielowi pomniki na każdym rogu ulicy, nie rozumiem głuchoty na argumenty dyrektora Toszy. Nawet nie chodzi o fakt, iż ewentualny przyszły patron odchodził z Teatru Polskiego mocno skonfliktowany z zespołem i że we Wrocławiu na dobrą sprawę zrealizował tylko jedną sztukę - "Ślub" - którą potem chętnie wpisywał sobie do artystycznej biografii, bo to nie odbiera mu wielkości jako artyście. Każdy wrocławianin zna przynajmniej parę nazwisk lokalnych twórców teatralnych, którzy mogliby patronować

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Patron w prezencie ministrowi

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska nr 196/23.08

Autor:

Krzysztof Kucharski

Data:

24.08.2005

Wątki tematyczne