Teatr jest świątynią sztuki, nie może być miejscem, gdzie wkracza polityka. Oddajmy zatem białostoczanom ich teatr. Pozwólmy, aby to oni wybrali patrona - pisze Jolanta Szczygieł-Rogowska, historyk, kustosz Muzeum Historycznego w Białymstoku.
Wychowana w domu, gdzie cześć rodziny czciła marszałka Piłsudskiego (ta ze Skarżyska), a druga (ta białostocka) łożyła na Dom Ludowy, a później Teatr Miejski im. Marszałka Piłsudskiego z przekonaniem [go] odkrywałam, a później (już jako historyk) pisałam o dawnym patronie. Cała historia z białostockim teatrem zaczęła się zaraz po I wojnie światowej, bo któż nie jak teatr miał uczyć zrusyfikowany Białystok mowy polskiej. Gdzie, jak nie w teatrze, Żydzi białostoccy (kochający teatr - to słowa wielkiego Juliusza Osterwy) uczyli się mowy polskiej. Niemniej miejskiego teatru w Białymstoku nie było, jedynie prywatny Palace przy ul. Kilińskiego. A teatr w mieście wojewódzkim, jakim stał się Białystok, był potrzebny i konieczny. Podejmowano zatem różne inicjatywy, aby wreszcie przynajmniej znaleźć miejsce, gdzie mógłby się ulokować teatr miejski. Dopiero w 1928 roku Rada Miejska uchwaliła budowę Domu Ludowego im. Marszałka Piłsudskiego. B