"Tresowane dusze" w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
W paru już redakcjach wycierałem progi, ale przysięgam, że w żadnej nie rozgrywały się takie historie, jakie się dzieją w najnowszej premierze Teatru Wybrzeże - sztuce Gabrieli Zapolskiej "Tresowane dusze" w reżyserii Adama Orzechowskiego. Kto by np. słyszał o czymś takim, żeby w redakcji, na gromkie "hopla, hopla" właścicielki gazety, któryś z redaktorów jak na treserską komendę opuszczał do kolan bokserki... Oczywiście, na tę scenę i wiele innych jeszcze scen przedstawienia patrzeć trzeba nie jako na realistyczne obrazki z życia mediów, tylko jak na świadomie wyostrzone i przerysowane przez reżysera defekty, które miały na celu... no właśnie, co? Stworzenie przez to wyrazistej metafory, unaoczniającej, jak jest dzisiaj zdeprawowany medialny świat? Czy też zakrycie tymi efektami oczywistej słabości tekstu Gabrieli Zapolskiej, który przez Adama Orzechowskiego został wydobyty z zapomnienia z racji jubileuszu 250-lecia teatru publicznego w Polsce