Ks. Rogan-Nagórski: Pastorałki Kaszubskie. Muzyka: Z. Moczyński, reżyseria: Piekarski, dekoracje: Małkowski
"Pastorałki Kaszubskie" nie są widowiskiem patetycznie podniosłym. Jest tam w miarę sentymentu, w miarę wzniosłości i masa, wielka masa szczerej radości życia, humoru, który przypomina dobre czasy krakowskich Żaków, radosnych śmieszków naszego średniowiecza i renesansu. I tak właśnie jest dobrze. Bo przecież przyjście Zbawiciela, to koniec epoki Jehowej, Boga groźnego i mściwego, a początek ery tak radosnych świętych jak Biedaczyna z Assyżu. "Pastorałki" stwarzają taką atmosferę radości, radości prostej, niewymuskanej, że w pewnych chwilach, siedząc na widowni ma się ochotę wespół ze sceną zanucić kolendę czy też huknąć skocznego i tęsknego zarazem Szossa kaszubskiego. No i jeszcze jedno. Czaruje po prostu ludowa, typowo ludowa prostota uczuć. Lud w "Pastorałkach" wie czym jest Bóg, czuje Jego istnienie w każdym drgnieniu morskich fal, ale przyjąć go może tylko tym, czym chata i skala pojęć bogate i rade. Traktują, więc Kaszuby P