"Pasja" w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Kamila Paprocka w Teatrze.
Piątek, piąty dzień po premierze "Pasji", szesnaście dni do Wielkanocy. Około 20.30. Ciemne zaułki obok klubu Proxima na ulicy Żwirki i Wigury, rozświetlone palącymi się w pokojach akademików żarówkami. Jest mokro i zimno, staram się dogonić autobus. W połowie drogi na przystanek zaczepia mnie starszy mężczyzna, i lekko zaniepokojonym głosem pyta: "Nie widziała pani, dokąd poszła Droga Krzyżowa?". Po 23.00. Przypadkiem natykam się na fragment rozmowy dziennikarzy z "Rzeczpospolitej" z Peterem Turrinim. Rzucam okiem na pytania: "Przeczytałam Pana sztukę Szatan i śmierć i postanowiłam jej nie oglądać. W moim odczuciu jest tak obsceniczna, że aż obrzydliwa. Jaki był cel jej napisania ? Chce pan leczyć zło świata złem? Oczekuje Pan od widza, że utożsami się z księdzem pozbawionym godności?...". Tym razem postanowiono ukrzyżować dramaturga. Inaczej nie byłoby przecież Wielkanocy. Scena Teatru Studio, obita szarym dywanem, nachyla się ku wi