Stała się rzecz niezwykła: amatorski zespół, działający w piętnastotysięcznym szwajcarskim miasteczku, zaproponował inscenizację, która jest ni mniej, ni więcej, tylko nową interpretacją pierwszej sztuki Gombrowicza.
W Burgdorfie, "nie bardzo podłym mieście" w Szwajcarii, zachodzą niekiedy wydarzenia kulturalne, które ściągają publiczność nie tylko z nieodległej stolicy, Berna, ale nawet z Zurychu czy z Genewy. Takim wydarzeniem staje się w tych dniach inscenizacja gombrowiczowskiej "Iwony, księżniczki Burgunda" w Casino-Theater, w wykonaniu działającego od dwudziestu lat amatorskiego zespołu Theatergruppe Burgdorf. Zasługa to przede wszystkim reżysera, którym jest były aktor i zarazem psycholog, Reto Lang. Oraz Béatrice Zbinden, która gra Iwonę. Rzecz zaczyna się od wtargnięcia trzech zblazowanych młodzieńców - Księcia i jego kompanów - na widownię i niewybrednych zaczepek pod adresem co ładniejszych dziewcząt wśród publiczności. Ale te hałaśliwe działania mają na celu tylko jedno: zdezorientować widza, odwrócić uwagę od tego, co najważniejsze, a co dzieje się na samym środku sceny. Przy bardzo oszczędnej scenografii (aż do finału grają główn