Nareszcie zobaczyłem spektakl prawdziwie piękny, nie przekraczający cienkiej granicy kiczu - o "Ojcu" w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie pisze Tomasz Kaczorowski z Nowej Siły Krytycznej.
W krakowskim spektaklu "Ojciec" reżyserka i scenografka Agata Duda-Gracz zajęła się trudną dolą artysty-rzeźbiarza. Na początku obserwujemy sekwencje przypominające, jak żmudna bywa praca twórcza i z jak wielkim wiąże się wysiłkiem. Widzimy ogromną pracownię, która jest jednocześnie domem dla tytułowego Ojca (Tomasz Międzik), jego żony (Ewa Worytkiewicz) i Czeladnika (Tomasz Wysocki). Na ustawionych po bokach drabinach niedokończone rzeźby świętych Sebastiana, Dionizego i Julianny żyją własnym życiem. Komunikują się, odmierzają czas, naśladując dźwięki tykającego zegara, śpiewają i nucą pieśni. Są obserwatorami wydarzeń i może nawet, podobnie jak greccy bogowie, cieszą z niedoli bohaterów. To dzięki nim nie odczuwa się egzystencjalnej pustki w świecie wykreowanym na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego. Widzowie przez jakiś czas obserwują mikroświat pracowni - prace, sukcesy i niepowodzenia Ojca, relacje bohaterów. Potem