Pierwsza komunia to coś, na co dziewczyna oczekuje z niecierpliwością. Może po raz pierwszy się wystroić i pójść do kościoła z koleżankami. Następna taka okazja to dopiero ślub. W spektaklu opowiadamy o czasie pomiędzy pierwszą komunią a ślubem - o przedstawieniu "Brzeg-Opole", z Martą Ojrzyńską i Joanną Drozdą, rozmawia Roman Pawłowski z Gazety Wyborczej - Wysokich Obcasów.
Brzeg - Opole, odjazd godz. 19.00 Poznajcie Agnieszkę. Pochodzi z Brzegu, ma 21 lat i skończony gastronomik. Ale nie zamierza pracować w żadnym durnym barze. Chce zostać szefem kuchni... swojego męża. Kto nim będzie? To już postanowione: Robert, zawodowy podoficer. Aga właśnie jedzie pociągiem do narzeczonego do jednostki w Opolu. Liczy na to, że Robert w końcu się jej oświadczy. Czy inaczej dzwoniłby i nalegał, żeby przyjechała? A to jest Kasia. Jest na drugim roku psychologii we Wrocławiu. Też ma 21 lat i same problemy, jak to intelektualistka. Największy problem Kasi to niechciana ciąża. Spodziewa się dziecka z chłopakiem, którego za dobrze nie zna. Jedzie do Opola, do rodziców, i strasznie się boi. Bo mama i tata nie po to ją posłali na studia, żeby dzieci niańczyła. Agnieszka i Kasia spotykają się w pociągu z Brzegu do Opola. Ale przedział, w którym jadą, nie rusza się z miejsca. To dekoracja, która stoi w podziemiach Teatru Stara Proch