Spektakl nie wartościuje, nie tapla się w historii, jest tu i teraz jako wyraz urzeczywistniania idei, pobrzmiewania ich w każdym z nas jako wyraz czegoś pięknego, kolorowego, śpiewnego, tanecznego, energetycznego i niewyczerpanego - o "Komunie Paryskiej" w reż. Weroniki Szczawińskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, pisze Sławomir Szczurek z Nowej Siły Krytycznej.
Zaskakujące i znamienne jest to, jak gospodarze Teatru Polskiego w Bydgoszczy potrafią wyprzedzać trendy, przewidywać nieprzewidywalne, wpisywać się w najbardziej aktualny kontekst społeczny, historyczny i polityczny. Szukać dla zespołu coraz to świeższych i bardziej komunikatywnych środków wyrazu, czyniąc to zupełnie nienachalnie, wnosząc nową jakość i świetnie korespondując z przekazem, którym chcą się podzielić. Przyznaję, że zbojkotowałem bydgoski teatr, gdy część zespołu z Pawłem Łysakiem przeniosła się do Warszawy. Zupełnie niepotrzebnie. Wręcz ze stratą dla siebie. Wracam, nadrabiam, przecieram oczy ze zdumienia i... czuję wolność, równość i braterstwo. Duch Liberté-Égalité-Fraternité unosi się nie tylko nad makietą paryskiego ratusza stanowiącą główny element scenografii spektaklu Weroniki Szczawińskiej "Komuna Paryska", ale wyczuwalny jest też w atmosferze otaczającej Teatr Polski. Bydgoszcz nie składa broni, niczym