Jest to może znak czasu, a może tylko chwili. Regres twórczości dramatycznej i coraz dobitniej manifestująca się w mnogich postaciach autonomia twórczości scenicznej - jeszcze kwestionowana, sporadycznie, przez literatów i filologów, choć mająca już za sobą siedemdziesiąt lat praktyki i teorii - prowadzą ostatnio do diagnoz zgoła skrajnych, zresztą doraźnych świadomie i jak najdalszych od normatywidzmu: "Pisać na scenie" - powiada Konstanty Puzyna ("Polityka", nr 27/1969), zestawiając nader znaczący rejestr wybitnych osiągnięć teatru (od słynnego "US" Peter Brooka aż po wrocławskie "Apocalypsis cum figuris"), których punktem wyjścia nie były, w zasadzie, gotowe teksty literackie. Nie kwestionując rozpoznań Puzyny, jak zawsze zapładniających i wzorowo porządkujących rozproszone fakty, chcę jednak zwrócić uwagę na zjawisko niewątpliwie równoległe, chociaż bynajmniej nie analogiczne; nie aż tak "rewolucyjne" w perspekty
Tytuł oryginalny
Partytury i twórczośc sceniczna
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra