JACEK KOPCIŃSKI: Od czasu, kiedy awangardyzm stał się normą współczesnego dramatopisarstwa, naprawdę prowokujące okazują się dziś sztuki niemal zapomnianych klasyków. By się o tym przekonać, wystarczy pójść do Kameralnego, gdzie Maciej Prus wyreżyserował "Cocktail Party" Thomasa Stearnsa Eliota. Mamy tu do czynienia z prowokacją potrójną. Po pierwsze sztuka Eliota zakłada zupełnie dziś nie znany typ odbioru, jakim jest aktywne, twórcze słuchanie tekstu teatralnego. Sądzę, że widzowie wychowani na przekazie filmowym nie są w sumie przez dwie i pół godziny słuchać poetyckiego dialogu kilku osób rzadko wstających z fotela. Maciej Prus z pewnością zdawał sobie z tego sprawę, a jednak pozostał wiemy anachronicznemu projektowi teatru Eliota, w czym także kryje się pewna doza twórczej prowokacji. Najważniejsze jednak, że sięgając po "Cocktail Party" Prus nie próbował zmieniać światopoglądowej perspektywy tego dramatu. Wiemy, jak dziś mode
Tytuł oryginalny
Party z Eliotem
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 6