"Deluzja: ostatni magik" Fundacji Cukier Puder było wydarzeniem pełnym lekkości i maestrii, iluzją powrotu do dawnych czasów, możliwością "zajrzenia" w dzieje, radości, pasje, smutki dawnych mieszkańców kamienicy przy ul. Masztalarskiej 8 w Poznaniu. Jak choćby rzeźnika Pokrywy i jego brata, iluzjonisty. To jeden z najbardziej uwodzących sposobów na pokazywanie historii! - pisze Daina Kolbuszewska w portalu Kultura u Podstaw.
Opowiadanie o dziejach miasta jest zawsze także opowiadaniem o nas, o wartościach i kwestiach, które są dla nas ważne. Pewnie dlatego każda próba reinterpretacji historii, czy pokazania jej z innej perspektywy - także w formie artystycznej interwencji, jest interesująca. Poznań nie ma szczęścia do narracji: mamy albo początki państwa polskiego (odległe o ponad 1000 lat!), albo pracę organiczną w XIX w., powstanie wielkopolskie i czerwiec 1956 r. Na tym koniec. Luki bywają zapełniane okazjonalnie, co nie zmienia dominującej narracji. Tymczasem wymienione wątki nie są specjalnie atrakcyjne współcześnie. Nie ma w nich różnorodności, wielokulturowości (jakże istotnej w dziejach miasta, będącej także wyzwaniem dla współczesności), nie ma w nich (prawie lub w ogóle) kobiet. Ciężko też z duchem zabawy "Deluzja: ostatni magik", wydarzenie teatralno-multimedialne (zaprojektowane przez Patryka Lichotę), stało się seansem przywoływania duchów tych,