"Czarnobyl - cztery dni w kwietniu" w reż. Janusza Dymka w Teatrze Telewizji. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.
Spektakl Janusza Dymka przypomina, jak w PRL pochód pierwszomajowy ważniejszy był od zdrowia obywateli zagrożonego katastrofą elektrowni atomowe Siłę przedstawienia wzmocniły na pewno ostatnie informacje o skutkach skażenia po wybuchu w Japonii. Grozę i absurd PRL przywołuje fragment kroniki filmowej z 1 maja 1986 roku, gdy kilka dni po awarii w elektrowni atomowej na Ukrainie generał Jaruzelski przemawiał do aktywu partyjnego. I sekretarz PZPR przypomina, że pierwszomajowy pochód upamiętnia ofiary amerykańskiej policji, która zdławiła robotnicze demonstracje w Chicago. Jednocześnie partia, mieniąca się robotniczą, pomimo zagrożenia promieniowaniem zdecydowała się zorganizować wielotysięczne pochody, byle tylko uzyskać efekt poparcia dla swojej polityki. Pozostałe sekwencje spektaklu Janusza Dymka są rekonstrukcją autentycznych wydarzeń. Ich głównym bohaterem jest profesor Zbigniew Jaworowski (Zbigniew Zamachowski) pracujący w Centralnym Labor