EN

15.01.2001 Wersja do druku

Parę smakowitych minut

Mój Boże, jak długo można strzelać do ka­czek? Rok, pięć, dzie­sięć, piętnaście lat? Dłużej? Do końca, do finału finałów? Jak długo niski, krótki jęk sztucera ma być jedynym ludzkim dźwiękiem na tej wyspie, gdzie nic, tylko pustka i cisza, tylko drzewa i kaczki ziewają­ce w szuwarach, kaczki do­szczętnie znudzone, bo pewne, że tamten gość na weran­dzie, niejaki Abel Z., mityczny prozaik, laureat Literackiego Nobla, owszem, codziennie ry­tualnie strzela, ale i rytualnie pudłuje. Ślepiec? Dobrotliwiec? Chłop-baba? Maniakal­nie przewrotny ekolog? Wszystko jedno - i tak już od dawna nie idzie wytrzymać. Bo ileż kaczka może cze­kać na dzień, w którym zma­sakrowane śrutem pióra na amen odpadną od szyi? Ileż człowiek może wypatrywać tej zawrotnej sekundy, od któ­rej już nigdy ni krztyny ziem­skiej siły nie będzie, by znów pociągnąć za spust? Rok, pięć, dziesięć, piętnaście lat? Dłu­żej? Ile jeszcze zostało do fi­nału

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Parę smakowitych minut

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski Nr 12

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

15.01.2001

Realizacje repertuarowe