Krótkie, poprzedzające główne dania teatralne wieczoru intermezza to parady. Zabawne scenki i obrazki, najczęściej wywodzące się z tradycji komedii dell'arte. I takie to "Parady" Jan hrabia Potocki napisał był po francusku, ku uciesze łańcuckiego dworu w 1792 roku. Teraz przypomniał je nam Krzysztof Zaleski z dużej sceny Teatru Nowego. Przedstawienie jest aż do przesady krótkie. Czystej gry jest tu 80 minut, wraz z ukłonami i oklaskami półtorej godziny. Kiedy kurtyna unosi się mamy przed sobą scenę usytuowaną na dwóch poziomach. Na dole proscenium dzieli barierka, która będzie też w tym przedstawieniu drążkiem dla linoskoczków, lub i schronieniem przed nadto gwałtownym Leandrem. Na górze usytuowana jest galeryjka dla publiczności dworskiej, na której to zgromadzona została i przygrywająca w tym spektaklu kapela i towarzyszący aktorom chórek. A ten chór podejmie też nieraz dialog z aktorami. Ale, najważniejsze jest oczywiście to co rozgrywa si�
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski, nr 80