NIEDAWNO, przy okazji recenzji ze "Śmierci Komandora" narzekałem na nieurodzajność w Teatrze Polskim poprzedniego sezonu. W obecnym dyrektor Igor Przegrodzki postanowił nie poddawać się smakowitym drzemkom, i ruszył "z kopyta" prezentując wrocławskiej publiczności już w ostatnich dniach sierpnia pierwszą premierę na scenie kameralnej. Wysmakowane salonowe burleski osiemnastowiecznego podróżnika i erudyty Jana Potockiego w reżyserii Jacka Bunscha miały być świetną wystylizowaną zabawą w stylu commedii dell` arte, a sprowadziło się (pewnie także "dzięki" tresurze pantomimicznej Jerzego Kozłowskiego) do szkolnych niemalże etiudek pantomimicznych, kto-re próbowały urozmaicać (?) nie kończące się wydawałoby się monologi aktorów. Ci zaś zajęci, jak najbardziej precyzyjnym wykonywaniem ćwiczeń ruchowych nie tylko przelatywali nad treścią i pysznymi zabawami słownymi tekstu, lecz co najważniejsze zapominali o prawach
Tytuł oryginalny
Parady bez...parady
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 216