"Nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy" - powiada Sajetan Tempe. Jestem artystą - to moja racja istnienia - mógłby o sobie powiedzieć Witkacy. W polemice z krytykami, w 1927 pisał przecież: "Uważam, że w przeciwieństwie do twórczości naturalistycznej [...] moje sztuki posiadają jakość artystyczną jako pierwszą wartość. [...] faktem jest, że są one czynione [...] w imię tego, że teatr jest sztuką, a nie tylko odbiciem życia i wyrazem koncepcji myślowych". I dalej: "Jeśli stworzona rzecz jest sztuką, to działa bezpośrednio przez swoją formę". W powojennym okresie renesansu Witkacego na scenach teatr traktował dosłownie tę wypowiedź artysty, rozdymał, upiększał formę, tonąc w plastycznej bebechowatości i - lekceważył jego myśl. Tak dalece tradycja przedwitkacowska wpoiła nam przekonanie jakoby błazen nie mógł być kapłanem i mędrcem, jakoby o duszy, historii, idei, nie godziło się mówić z kpiną. Witkacy te
Tytuł oryginalny
Paradoksy Witkacego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie