O paradoksach polityki historycznej w teatrze pisze w felietonie dla e-teatru Rafał Węgrzyniak
W najnowszych "Didaskaliach" przeczytałem blok tekstów poświęconych postpamięci, czyli traumatycznym wspomnieniom dotyczącym zdarzeń, do których ich uczestnicy długo bronili dostępu, więc dziedziczonym przez potomków. Krążą one wokół "Sztuki dla dziecka" Pawła Demirskiego napisanej, jak wyznaje autor w wywiadzie, aby odreagować powstały na zamówienie i nazbyt poprawny "Tykocin" i w ramach intelektualnej ekwilibrystyki podważającej wpędzanie kolejnych pokoleń Europejczyków w poczucie winy z powodu Zagłady Żydów. Szczególnie zbulwersowała mnie jednak rozmowa Weroniki Szczawińskiej z Joanną Tokarską-Bakir. Etnografka analizująca źródła i przejawy polskiego antysemityzmu prowokowana przez Szczawińską wygłasza bowiem w niej zdumiewające sądy zapewne podyktowane jej wyborami politycznymi. Szczawińska raz jeszcze dyskredytuje Scenę Faktu Teatru TV, która "pod pozorem mierzenia się z pamięcią i historią pokazywała kolejne hagiograficzne spek