Życie samo w sobie jest paradoksem, nadto składa się z rozlicznych pomniejszych paradoksów. Nie jest wiec takie dziwne, że i życie teatralne jest utkane z paradoksów. Oto peryferyjny teatr o szczupłym niekompletnym zespole aktorskim szarpie się na "Hamleta" powołując przedstawienie może nie porywające, ale solidne, może w szczegółach dyskusyjne, ale przecież logiczne i mądre. Oto teatr będący ostatnio na fali bierze rzecz, zdawałoby się "hitowa'' angażuje interesującego reżysera z nazwiskiem, spodziewamy się może nawet wydarzenia, a powstaje nijakie widowisko, które nas ni ziębi ni grzeje, choć nasycone jest namiętnościami gniewem, ostrymi. konfliktami. Oto w teatrze bez aktorskich gwiazd, debiutancka sztuka na dosyć przeciętnym poziomie, przeciętnie zagrana - wywołuje nieprzeciętne zgoła wrażenie. Paradoksy mogą i powinny dziwić, ale nade wszystko uczyć. Pierwszy z wymienionych zdarzył się w Legnicy, gdzie (gdy zaczynała się walić "drug
Źródło:
Materiał nadesłany
Sprawy i Ludzie, nr 4