Na pewno słusznie przestrzega się przed dosłownym odbiorem Fernanda Crommelyncka "Rogacz wspaniały". Brana bowiem dosłownie, ta groteska z akcentami tragedii może wywierać wrażenie nie-ledwie niesmaku ze swoją krańcowośctą absurdalnych poczynań obłakanego zazdrośnika i podejrzaną uległością kobiety, która "z miłości" do męża oddaje się, na jego rozkaz, każdemu przygodnemu mężczyźnie. I czyni to tak długo, aż zaczyna w tym gustować. Ale, brana głębiej, sztuka Crommelyncka cóż daje? Jak na studium zazdrości, prowadzącej do samozniszczenia, jest w tej sztuce zbyt wiele lekceważenia po prostu zdrowego sensu. Więc może o to idzie, aby widzowi wykazać, iż idea, w tym wypadku idea wierności małżeńskiej, nie może być jednostronna i absolutnie wyłączna, albowiem prowadzi do absurdu, z którego człowiek już nie znajduje wyjścia, zostaje zniszczony samą ideą. Teza raczej karkołomna. Bohaterka sztuki, Stella, nie zdradza tylko męża,
Tytuł oryginalny
Paradoks wierności
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 289