EN

24.08.2015 Wersja do druku

Paradoks polskiego Hamleta

Za powszechnie obowiązującą uznawana była definicja głosząca, że inteligentem jest w Polsce tylko ten, kto czyta "Politykę", "Gazetę Wyborczą" i "Tygodnik Powszechny". A że były to media jednoznacznie zaangażowane najpierw w Unię Demokratyczną, potem Unię Wolności, wreszcie Platformę Obywatelską, nastąpiło niejako automatyczne przeniesienie tej definicji na polityczne wybory - pisze Piotr Legutko w Gościu Niedzielnym.

"Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną". Ten cytat z Andrzeja Sapkowskiego za motto swojego protestu przyjęli pracownicy instytucji kultury z Małopolski. Ich wynagrodzenia w ciągu ostatnich lat dramatycznie oddaliły się od płac nie tylko w gospodarce, ale i sferze budżetowej. Tak samo dzieje się w całej Polsce. Strona założona przez organizatorów protestu nosi znamienny tytuł: "Dziady kultury". Zgoła odmienny jest jednak ton publicznych wypowiedzi najbardziej znanych aktorów, pisarzy czy reżyserów. Krystyna Janda na jednym z portali napisała niedawno: "Niech wszystko rozwija się i kwitnie tak jak przez ostatnie 25 lat i niech nikt temu nie przeszkadza. Tylko raz zakłócano ten swobodny bieg wydarzeń i spraw, podczas dwuletniego panowania PiS-u. Nie chcę powrotu". Ponieważ wpis by�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Paradoks polskiego Hamleta

Źródło:

Materiał nadesłany

Gość Niedzielny nr 34 / 23.08.2015

Autor:

Piotr Legutko

Data:

24.08.2015

Wątki tematyczne