EN

29.02.2004 Wersja do druku

Parada maminsynków

Teatr, zwłaszcza ten młodszy, wciąż roztkliwia się nad niedojrzałymi starymi końmi. Kiedy Witkacy pisał "Matkę" w 1924 roku, bohaterem uczynił domoro­słego filozofa żywiącego młodzień­czą chęć generalnej zmiany świata. Kazał mu wynająć salę na odczyt i rzucić publi­ce w twarz radykalny program przebudo­wy społeczeństwa. Skutkiem był tumult, łamanie krzeseł i wściekły atak na prele­genta, który musiał salwować się uciecz­ką w domowe pielesze. Rewolucjonista-idealista zrezygnował z misji. Został bubkiem, bawidamkiem i kokainistą, a głów­nie wampirem ssącym soki z łona rodzicielki. Protest song maminsynka Kiedy młody reżyser Grzegorz Wiś­niewski wystawił kilka miesięcy temu "Matkę" w gdańskim Wybrzeżu, idealistę przerobił na protest rockowca. Kazał mu walić w bębny i skandować sprzeciw wo­bec współczesnych brudów i nieprawo­ści. Lecz w oryginale ze sceny padały niepopularne i po części obraźliwe recepty sp

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Parada maminsynków

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój Nr 9

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

29.02.2004

Realizacje repertuarowe