"Oskar dla Emily" Alexandra Alexy'ego i Folkera Bohneta w reż. Kingi Dębskiej w Teatrze TVP. Pisze Piotr Guszkowski w Gazecie Wyborczej.
Małżeństwo, które nie przechodzi kryzysów, musi być śmiertelnie nudne - przynajmniej co do tego zgodni są bohaterowie spektaklu. W innych sprawach bywa różnie. Nie mogą ustalić nawet, czy ich ukochany syn został sławnym lekarzem, czy adwokatem? Ale pretekstów do sporu nie muszą specjalnie szukać. Para niespełnionych aktorów o długim stażu cały dzień szykuje się do wyjścia. Wybierają się na rozdanie Oscarów - o ile wreszcie ustalą, o której zaczyna się gala. Oboje mają powody, by Hollywood nazwać fabryką koszmarów. Z Emily bezlitośnie rozprawiały się nożyczki montażystów, bo przyćmiewała gwiazdy pierwszego planu - tak przynajmniej twierdzi. Henry z powodu oskarżenia nastoletniej sąsiadki stracił szansę na występ z Elizabeth Taylor. W niekończącej się wojence małżeństwo nie szczędzi sobie złośliwości ("Uwielbiam te nasze poranki, co słowo, to powód do rozwodu" - powie mężowi Emily). Jakim cudem wytrzymali razem tych 40 lat? D