Kaliski teatr im. Bogusławskiego zainaugurował jubileuszowy sezon 1999/2000 dramatem Federica Garcii Lorki "Krwawe gody". Wybór tej właśnie sztuki jest co najmniej problematyczny. Kultura i obyczajowość andaluzyjskiej wsi są na tyle obce współczesnemu polskiemu widzowi, że wątpię, by przedstawiona historia mogła mocniej poruszyć emocje i uczucia publiczności.
Inspiracją do napisania "Krwawych godów" stała się notatka prasowa. Panna młoda porzuca męża i ucieka podczas wesela z dawnym swym narzeczonym. Obyczajowość hiszpańska nakazuje młodemu małżonkowi pomścić zniewagę. Reżyser kaliskiego przedstawienia zrezygnował z nachalnego, eksponowania hiszpańskości. Scenografia jest umowna, oszczędna w środkach i surowa. Spośród wszystkich kostiumów jedynie strój Matki składa się z elementów, na tyle czytelnych, by nasunąć widzowi ciąg kulturowych skojarzeń. W tej sytuacji jedynym nośnikiem egzotycznej obyczajowości staje się muzyka. Jan Nowara postanowił skoncentrować się w swym spektaklu na sile uczuć. Przy wyborze tej opcji niezbędny jest zespół aktorski składający się z silnych osobowości scenicznych. Takiego zespołu nie udało się jednak reżyserowi stworzyć. Dobre i wiarygodne role stworzyli co prawda Małgorzata Andrzejak (Matka), Przemysław Kozłowski (Leonardo) i Katarzyna Strojna (Narz