EN

4.11.2006 Wersja do druku

Pantomima Tomaszewskiego

- Jak umrę, to nic po mnie nie zostanie - mawiał Henryk Tomaszewski. Teatr założony przez niego pół wieku temu dostał właśnie Jego imię. Ale czy to nadal Jego teatr? - zastanawia się Magda Podsiadły w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

- Tomaszewski nie pozostawił następcy. Tak stało się również po śmierci Kantora. Bo to twórcy osobni, indywidualiści, nie do podrobienia - uważa Krystyna Meissner, dyrektorka Teatru Współczesnego we Wrocławiu. - Były okresy, gdy Tomaszewski pozwalał swoim najwybitniejszym aktorom robić coś swojego, ale szybko wpadał w panikę, że rosną mu następcy. A on tego nie chciał. Nie chciał tracić kontroli nad wizją Pantomimy - opowiada mim Anatol Krupa, w zespole Tomaszewskiego od początku. - Po śmierci Tomaszewskiego powinien powstać nowy teatr ruchu, o innej nazwie. Jego teatr był autorski, nie do powtórzenia, nie do kontynuacji. Ten facet odszedł i teatr powinien wyruszyć ku zupełnie nowej formule. Stefan Kayser, który przez 30 lat mieszkał z Tomaszewskim i do końca się nim opiekował, twierdzi, że Mistrz myślał o następcy. Chciał, by teatr przejął po nim Marek Oleksy, którego cenił za szlachetność i wielką wrażliwość. Oleksy: -

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wrocławski Teatr Pantomimy kończy 50 lat

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 258

Autor:

Magda Podsiadły

Data:

04.11.2006

Wątki tematyczne