Dyskusja o polskiej dramaturgii współczesnej, jaka przetoczyła się przed kilkoma miesiącami przez prasę, zarówno w swoich konstatacjach jak i wnioskach nie wprowadziła nowych elementów. Nie znaczy to, że uważam ją za bezcelową, ale wydaje mi się, że powstał zamknięty krąg przyczyn i skutków, zaś nieustanne obracanie się w tym kręgu niemożności nie prowadzi do żadnych konkretnych rozważań. W dalszym ciągu niektórzy dramatopisarze narzekają na dyrektorów teatrów, że nie grają ich sztuk, a na Dialog, że nie drukuje płodów ich pióra. Dyrektorzy wielu teatrów utrzymują natomiast, że nie ma dzieł godnych kreacji scenicznej lub że to, co w ostateczności decydują się wystawić, jest słabe, nie dopracowane warsztatowo i wątłe w kategoriach myślowych. Obie strony mają poważne argumenty na poparcie swojego stanowiska i w rezultacie polska dramaturgia współczesna pozostaje od dawna w "podwójnym nelsonie". Pisaliśmy o tym zresztą niejednokro
Tytuł oryginalny
Panorama współczesności [fragm.]
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 10