"Romeo i Julia" w reżyserii Agaty Dudy-Gracz w Krakowskim Teatrze Scena STU. Pisze Michał Mizera w Teatrze.
"Bo jak śmierć potężna jest miłość" - chciała, zdaje się, przypomnieć Agata Duda-Gracz. Już samo to zdanie z "Pieśni nad Pieśniami", przecież banalne i oklepane, niesie za sobą dawno rozpoznane toposy mistrzów. Eros i Thanatos. Thanatos i Hypnos. Wielkie mity, wielkie tematy sztuki. Niektórzy twierdzą, że najważniejsze. To na nich właśnie skupiła się młoda reżyserka, wybierając "Romea i Julię". Zrezygnowała z kluczowego i konstytuującego oryginalną akcję konfliktu dwóch rodów. Wyostrzyła za to główne powody tragedii młodych kochanków: "za późno" i "na zawsze". "Za późno", bo gdyby biedny osiołek z Bratem Janem na grzbiecie dotarł był do Mantui nieco wcześniej... Duda-Gracz założyła i taką wersję, że Romeo list Ojca Laurentego jednak otrzymał i kochankowie przeżyli. "Na zawsze", bo takie zobowiązanie złożyli sobie, na swoją zgubę, młodzi. I, nie wiedzieć czemu, postanowili go dotrzymać... Stąd główną bohaterką jest O