Nie głębszych przyczyn tytuł swej sztuki "Panna Rosita" (dziś premiera w Teatrze im. Słowackiego), rozwinął Lorca dopowiedzeniem "czyli mowa kwiatów, podzielona na liczne ogrody, ze śpiewem i tańcem". Bo właśnie kwiaty, "mające swoją wymową dla dziewczątek zakochanych" - a więc dalie, chryzantemy, fiołki, a wśród nich przede wszystkim róże, hodowane z takim pietyzmem i miłością przez wuja Rosity - są wszędobylskimi partnerami wydarzeń scenicznych tej rozłożonej na głosy i udramatyzowanej piosenki. Już w pierwszych scenach wspomniany Wuj sławi wierszem urodę "rosa mutabilis", czyli róży zmieniającej trzy razy kolor w ciągu dnia; a pod koniec pierwszego aktu, po pożegnaniu Rosity z Bratankiem, ten sam wiersz zostaje powtórzony jako poetycki komentarz o nietrwałości szczęścia ludzkiego, którego brzask i zmierzch można porównać z pąsowieniem i blednięciem róży. Motywem owego przemijania urody róży-miłości, róży-szczęścia zakońc
Tytuł oryginalny
"Panna Rosita"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 122