Zespół teatru Wybrzeże powrócił z drugiej już wizyty w Seulu, gdzie gościł na zaproszenie dyrekcji teatru Sanwoollim. Zaprezentowano inscenizację "Panny Julii" Strindberga w reżyserii Krzysztofa Babickiego. Dla publiczności południowokoreańskiej, wychowanej na zupełnie innych wzorach kulturowych, była to przede wszystkim konfrontacja ze współczesnym teatrem europejskim, jego odmienną estetyką. To miło, że ta reprezentacyjna rola przypadła właśnie gdańskiej scenie.
Wedle bohaterów tego wydarzenia, którzy dzielili się swoimi wrażeniami z prasą, zainteresowanie prezentacją było ogromne. Na każdym z dwudziestu spektakli gromadzili się widzowie, gotowi podziwiać nie znany im dramat szwedzkiego autora (nie tłumaczonego na język koreański), podany w dodatku w polskiej wersji. Młodzież z pobliskiego uniwersytetu naciągała aktorów na długie i wnikliwe rozmowy, wyrażając swoje zainteresowanie sposobem interpretacji tekstu i poetyką inscenizacyjną. Okazało się, że teatr polski nie jest dla Koreańczyków anonimowy - kojarzono go z nazwiskami Grotowskiego, Kantora, Wajdy, Szajny. Pobyt gdańszczan komentowano również w mediach. Podkreślano doskonałe aktorstwo Doroty Kolak, Marzeny Nieczui-Urbańskiej i Jacka Mikołajczaka. Dowodem uznania dla reżysera Krzysztofa Babickiego jest propozycja realizacji "Makbeta" z seulskim zespołem. Teatry zapowiedziały kontynuację współpracy. W czerwcu zobaczymy "Czekając na Godota" Be