"Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w reż. Marka Weissa w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.
O kondycji mitów, Polski i prywatnego patriotyzmu w najnowszej produkcji Opery Bałtyckiej. O "Strasznym dworze" Stanisława Moniuszki napisano już pewnie niejedną rozprawę, w tym deliberując zarówno nad pochwalą ustroju szlacheckiego, jak i przyjmując tezy o jego wstecznictwie i ogromnym wpływie na katastrofę, jaką były rozbiory, nie pomijając inercji społecznej i wyzysku pańszczyźnianego. Konotacja historyczna dzieła jest oczywista, patrząc na czas powstania opery i potrzeby, jakie miała zaspokoić po klęsce powstania styczniowego. Marek Weiss zaproponował "klasyczne" spojrzenie na tradycję, która ma szlachetnie poruszać, choć pojęta jako Dobro Ojczyzny może być i jest narażana na niebezpieczeństwo porażki. Moniuszko, jak zwykle, obronił się sam, a "podany" przez Tadeusza Kozłowskiego - zabrzmiał harmonijnie, dynamicznie i po prostu pięknie. Gdańska premiera odbyła się 13 grudnia, kiedy obchodzona była zarówno 45. rocznica wypadków 1970 r