Zawsze chciała mieć własny teatr, tylko się tego bała. Rok temu otworzyła Capitol, w który włożyła cały spadek po dziadku z Ameryki. Dziś Teatr ANNY GORNOSTAJ odnosi sukcesy, a ona dostaje propozycje z całego świata - sylwetka warszawskiej aktorki.
Po raz pierwszy pomyślała o własnej scenie, kiedy zobaczyła prawdziwy spektakl w teatrze Wybrzeże. Jako dzieciak często tam statystowała. W wieku 16 lat postanowiła, że zostanie kiedyś dyrektorem teatru. Była już wtedy posiadaczką malucha, który stawiała cztery ulice dalej od szkoły i szła pieszo na lekcje. Nie lubiła się wyróżniać. - Pierwsze futro, jakie dostałam od rodziców, przeleżało 10 lat w szafie - mówi Anna Gornostaj. - W domu bardziej od biżuterii ceniło się książki, a ja potrafiłam przeczytać cztery dziennie. Wtedy jej życiem był nadmorski lunapark. Świat kolorowych papug, wirujących karuzel, skrzypiących huśtawek, przyćmionych widokiem diabelskiego koła, z którego aż po horyzont widać było morze. - Moi rodzice przez ponad 40 lat prowadzili wesołe miasteczko, pewnie po nich został mi entuzjazm do pracy - żartuje. Jeszcze w ubiegłym roku mało kto wierzył, że w dobie kryzysu otworzy swój teatr w Warszawie. Tego, że warto