EN

5.06.2011 Wersja do druku

Pani Maria

Wszystko się zmieniło i zmienia. Asystentury reżyserskie nie istnieją, umarły nie wiadomo dlaczego. W teatrach środka, bo w awangardowych uczniowie i epigoni mnożą się jak grzyby po deszczu, przejmując od mistrzów głównie metodę pracy, czyli laboratorium, bez gwarancji premiery i ograniczeń czasowych oraz finansowych - pisze Krystyna Janda w miesięczniku Teatr.

Nie ma mnie w Polsce. Z Warszawy dochodzą wieści o pogłębiającym się kryzysie w teatrach stołecznych. Kryzysie ideowym, frekwencyjnym, organizacyjnym, repertuarowym. Roszady, odejścia artystów, poszukiwania dyrektorów. Kandydaci od razu przynoszą ze sobą własne wizje teatru, jak twierdzą zespoły artystyczne. Już samo nazwisko określa, jaki teatr będzie przez nich prowadzony. Pan X - teatr zbyt lekki, pani Y - teatr zbyt trudny, pan Z - teatr zbyt dziwny, pan Ż - teatr autorski. Zespoły zachodzą w głowę, kto dla nich byłby najlepszy albo najbezpieczniejszy, co jak wiadomo się nie pokrywa i bardzo różni, jeśli chodzi o ewentualne działania i wybory dyrektorskie. Najczęściej z X, Y, Z, Żetem zespołom nie po drodze, w każdym razie trudno o jednomyślność. Więc co robić? Co będzie dalej? Ja, "szefowa teatru na wakacjach", dostaję codzienne raporty po przedstawieniach, raporty, które wymusiłam na swoich pracownikach: ilu widzów, czy wszystko by�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pani Maria

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 5 / 05.2011

Autor:

Krystyna Janda

Data:

05.06.2011