"Plastiki" Mariusa von Mayenburga w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze um. Słowckiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Współczesna pani Dulska może być zadowolona. Już obawiała się, że wrota Teatru Słowackiego zostaną dla niej raz na zawsze zamknięte, po nocach śnił się jej zmieniony napis na fasadzie budynku przy placu św. Ducha, który teraz miał brzmieć "Teatr wyzwolonej sztuce", zapowiadając rewolucję ideową i artystyczną na leciwej scenie. A tu masz ci babo placek. Zamiast łechczącego intelekt przełomu, dostała spektakl tracący myszką, ale nie tą pasującą do kurtyny Siemiradzkiego, co mogłoby być na swój sposób urocze, tylko trochę późniejszą, sprzed na oko 15 lat, kiedy to na scenach królowali "nowi brutaliści", którzy chcieli szokować widzów wulgaryzmami i wszelką możliwą patologią. Jednym z nich był niemiecki dramaturg Marius von Mayenburg, którego "Plastiki" wystawił w "Słowackim". Już sam tekst budzi zastrzeżenia i to nie tylko dlatego, że drętwe dialogi piłują co wrażliwsze uszy, ale przez banalną wymowę sztuki. Oto mamy małżeńs