EN

9.05.2011 Wersja do druku

Pani czeka

Zelwerowicz prowadził tzw. etiudy aktorskie. Z minimum tekstu (albo zupełnie bez niego) należało wycisnąć maksimum akcji, dramatu lub komedii. Zelwerowicz był wymagający, nie zadowalało go byle co. Słynny był sposób, w jaki otwierał wnętrze "delikwenta", jak nazywał studentów - pisze Andrzej Łapickiw Rzeczpospolitej.

Rok 1953. Aleksander Zelwerowicz, najsłynniejszy polski pedagog teatralny, Bogusławski XX wieku i obecny patron szkoły zaproponował mi asystenturę w warszawskiej PWST. Zelwerowicz prowadził tzw. etiudy aktorskie. Z minimum tekstu (albo zupełnie bez niego) należało wycisnąć maksimum akcji, dramatu lub komedii. Zelwerowicz był wymagający, nie zadowalało go byle co. Słynny był sposób, w jaki otwierał wnętrze "delikwenta", jak nazywał studentów. Jednym z jego ulubionych ćwiczeń było naśladowanie zwierząt. Kura, kot i małpa paradowały po Miodowej. W tych miniwystępach chodziło o pozbycie się uczucia wstydu - nie tylko przed samym sobą, także przed kolegami, z którymi przychodziło potem "delikwentom" odgrywać sceny daleko bardziej intymne. Wyobraźnia pracowała na zdwojonych obrotach. Zbliża się sesja. Zbiegła się jakoś z imieninami Zelwera. Rok III postanowił zrobić rzecz dowcipnie. Bo też były na tym roku filary późniejszych kabaretów - Wie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pani czeka

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 105/07.05 (dodatek)

Autor:

Andrzej Łapicki

Data:

09.05.2011