Nie wiem, dlaczego, ale oglądając "Panią Bovary" w Dramatycznym w poniedziałek przypomniało mi się grane na tej samej scenie "Poskromienie złośnicy" Warlikowskiego - pisze Wojciech Majcherek w swoim blogu w portalu onet.pl.
Spektakl miał premierę 12 lat temu. Pamiętam, że pisałem z niego recenzję do świętej pamięci "Expressu Wieczornego". Jeśli Pan Bóg rozlicza krytyków z napisanych tekstów, to mam nadzieję, że tamtą recenzję mi odpuści. A może na plus policzy mi, że w Kulturze transmitowaliśmy Poskromienie (akordeonowy motyw muzyczny autorstwa Pawła Mykietyna, użyty w przedstawieniu stał się sygnałem dźwiękowym kanału). No, chyba że Panu Bogu nie podoba się teatr Warlikowskiego Pokojarzyły mi się te dwa spektakle prawdopodobnie z powodu bardzo wyrazistego portretu kobiety. Co prawda z dzisiejszej perspektywy Poskromienie złośnicy wydaje się poczciwie feministycznym przedstawieniem, ale przecież na premierze mocno irytowało. Można sobie wyobrazić, że Emma Bovary Rychcika jest Kasią Warlikowskiego, która już wyszła za mąż. Petrucchio co prawda w tym stadle skapcaniał, ale może przez to stał się jeszcze bardziej męczący dla Emmy. (Na widowni w poniedzi