EN

3.08.2011 Wersja do druku

Pan z Wąsem

To było trzy lata temu, upalny sierpień. Mokotów. Pan z Wąsem stał pod drzewem w parku Morskie Oko. Samotny. Oddzielny. Inny. Od tamtej pory nie mogę go zapomnieć. Od tamtej pory powstanie warszawskie kojarzy mi się z Panem z Wąsem - pisze w felietonie dla e-teatru Michał Walczak.

1 sierpnia. Jak co roku artyści przerywają wakacje, by spontanicznie uczcić rocznicę wybuchu powstania. Spektakle, koncerty, komiksy, co roku pomagają społeczeństwu wyrobić sobie zdanie. Wysnuć wnioski. Wykrystalizować pogląd. A to niełatwe w środku lata. Lato od poglądów nie zwalnia. Przeciwnie. W zaduchu, letnim rozprzężeniu poglądy chronią przed demoralizacją. Oszołomieniem. Upiciem. 1 sierpnia wyrywa stolicę z wakacyjnego odrętwienia, dostarcza tematu do polemiki z wujkiem, dziewczyną lub sąsiadem. Był sens czy nie było? Obchodzić czy zapomnieć? Kto zawinił? Największe emocje budzi nie samo powstanie, ale styl obchodzenia rocznicy. Szukanie właściwego tonu. Konwencji. I tu pojawia się Pan z Wąsem. Trzy lata temu z okazji powstania na Mokotowie odbyła się impreza której w tym roku bardzo brakuje - widowiskowa rekonstrukcja. Inscenizacja historyczna wokół pałacyku Szustra to był prawdziwy plenerowy show. "Szeregowiec Ryan" na żywo. Oczyw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Michał Walczak

Data:

03.08.2011

Wątki tematyczne