Bileterki i szatniarki z teatru "Scala" to istoty zawodowo opanowane, a przy tym rodowite córy Albionu, więc nieskłonne do zdziwienia. Z nieskazitelnej obojętności wyrwała je publiczność przybywająca na przedstawienie "Pana Tadeusza". Nie dlatego, że składała się z samych Polaków. Zjawisko to nie nowe, znane w tym teatrze z poprzednich lat. Ale ci Polacy, całkiem dotąd dorzeczni, wydali się tym razem niezwykle przejęci i jakby zatroskani. Po prostu czuli się niepewnie. "Pan Tadeusz" jest własnością wszystkich Polaków. Bali się o swe mienie. Kapitał ich łatwo mógł być narażony na szwank. Współwłaściciele kręcili się niespokojnie na krzesłach, wymieniali lękliwe spojrzenia; ogarnęło ich dziwne uczucie, w którym niepokój górował nad oczekiwaniem tęsknym i radosnym. Rzadka to rzecz w teatrze - trema na widowni. Co dopiero musiało się dziać po tamtej stronie kurtyny; na scenie i za kulisami! W tym nastroju, słowa wstępn
Tytuł oryginalny
"Pan Tadeusz" i Telimena
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski (Londyn)