A WIĘC doczekaliśmy się nowego "serialu"... Serialu specyficznego, bo ani w nim nikogo nie ścigają, ani nie wiodą filmowej opowieści o dziejach rodziny (co jest przypadkiem angielskiego zakupu naszej TV - interesującej zresztą w swojej klasie "Sagi rodu Forsytów"). Przeciwnie, proponują rzecz z pozoru w najwyższym stopniu nietelewizyjną. "Pan Tadeusz" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, który gości w II programie raz na miesiąc i będzie powtarzany w programie I - jest oparty nie na zasadzie filmowania poszczególnych scen, składających się na opowieść o dziejach ostatnich na Litwie potomków rodziny Sopliców i jej waśni z Horeszkami, ale na zasadzie recytacji. Zatem zostałaż zaprzepaszczona szansa widowiskowości, jaką daje szklany ekran, zaprzepaszczona na rzecz swoistej estrady poetyckiej? Można by postawić ten zarzut i będzie on miał wszelkie pozory słuszności. Będą to wszakże tylko pozory, bowiem cały urok owianej sentymente
Tytuł oryginalny
Pan Tadeusz - bez wizji?
Źródło:
Materiał nadesłany
Kierunki nr 45