No i znowu - po teatralnym "Norwidzie" - chapeau bas przed Adamem Hanuszkiewiczem. Tym razem z telewizyjnego "Pana Tadeusza", z którym obcować będziemy w niedziele przez cały rok (premiery w programie II, powtórzenia za tydzień w programie I). Rzecz idzie w Hanuszkiewiczowym "Studio 63" a więc w konwencji teatru poetyckiego, z dyskretną inscenizacją i równie dyskretnymi akcentami scenograficznymi - słowo Mickiewiczowskie obywa się bez podpórek scenograficznych i muzycznych, na planie jest tylko aktor. Przeniesienie "Pana Tadeusza" na mały ekran było eksperymentem ryzykownym. Jak tu "inscenizować" poemat epicki, i to jedno z arcydzieł tego gatunku? I drugie niebezpieczeństwo: konfrontacja postaci żyjących od lat w naszej wyobraźni z ich aktorskimi realizacjami. Hanuszkiewicz po prosu "rozpisał na głosy" tę "historię szlachecką we dwunastu księgach wierszem" w ten sposób, że narrację podzielił między trzech znakomitych narratorów (A. Hanuszkiewic
Tytuł oryginalny
Pan Tadeusz
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 250