Coraz już rzadziej uważamy Fredrę za wieszcza-humorystę, który każdym utworem szarpać chciał i musi narodowe trzewia. Ważne, że komedie jego bawią nas nadal i bawić będą następne jeszcze pokolenia. Zwłaszcza komedie, które - jak "Jowialski" - powstały w okresie szczytowych napiąć twórczych autora "Trzy po trzy". A przypomnijmy, że na dobrą sprawę wszystkie utwory, dzięki którym hrabia Aleksander wszedł do literatury powstały w dziesięcioleciu 1825-1835. Współcześnie pozostał nam więc z Fredry przede wszystkim autentyczny śmiech i niestarzejący się dowcip. Koncepcję reżyserską Witolda Zatorskiego przedstawienia "Pana Jowialskiego" nie zawsze zdolny jestem pojąć. Prawdą jest, że komedia w swym założeniu wywiedziona z Barykowego "Z chłopa król" posiłkuje się obficie konwencją "teatru w teatrze". Po cóż jednak ową zasadę potęgować? U Zatorskiego rzecz dzieje się jakby za kulisami teatru, może w rekwizytorni?
Tytuł oryginalny
Pan Jowialski po wrocławsku
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 286