Pa dłuższym okresie posuchy repertuarowej (dziwnej, nawiasem mówiąc, o tej porze roku) wypełnianej wznowieniami coraz to dawniejszych przedstawień, warszawski Teatr Telewizji wystąpił nareszcie w ostatni poniedziałek z premierą, i to premierą nader interesującą. Wzięto mianowicie na warsztat świetny, błyskotliwy i przewrotny intelektualnie tekst Rogera Vaillanda zatytułowany "Pan Jan" w dobrze brzmiącym przekładzie Jerzego Lisowskiego. Tekst ten reżyser przedstawienia, Zygmunt Hübner a także interpretatorzy głównych ról: Jan Kreczmar i Barbara Ludwiżanka oraz Dubrawska, Wyszyńska, Kwaśniewska, Klimkiewicz - zrozumieli bezbłędnie i podali w sposób świadczący, że chcą i potrafią się nim bawić. Przyłączył się do tej zabawy scenograf, Franciszek Starowieyski, skory zawsze do "cienkiego" i wystylizowanego żartu plastycznego; uczestniczyli w nim również z wyczuwalną ochotą autorzy ściśle już telewizyjnej oprawy. Jakże tedy mógł się tej za
Tytuł oryginalny
pan Jan, syn i wnuk Don Juana
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu