Rzadko na scenach gości rodzima klasyka. Bez wątpienia dla aktorów i realizatorów to szczególnie niebezpieczna materia - bo pozornie nazbyt znana, rodząca nadzwyczajne oczekiwania. Z tym większym zainteresowaniem czekamy więc na "Damy i huzary" Aleksandra Fredry (w sobotę, 15 bm. premiera). Inscenizacja powstaje w zespole Teatru Powszechnego, który nie raz udowodnił, jak potrafi bawić widownię. Sławną komedię reżyseruje Agnieszka Glińska. Należy do uznanych i wysoko ocenianych twórców teatru. Dokonania sprawiły że młoda pani reżyser dostała Paszport "Polityki" i znalazła się na liście 25 wybitnych Polaków (tygodnika "Wprost") - liderów przyszłości. Fredrowskie komedie mają opinię wyjątkowo ryzykownych dla realizatorów. Czemu się pani zdecydowała? - Nie rozumiem, czemu ryzykowne? Z dużą przyjemnością odkrywam Fredrę. Nie spodziewałam się, że praca będzie aż tak miła. Piekło trudności może dotyczyć
Tytuł oryginalny
Pan Fredro i pani Agnieszka
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Ilustrowany nr 21353