Drogi Jurku, kochany Tadziu! Obejrzałem "Pana Damazego" JÓZEFA BLIŹIŃSKIEGO w Waszym wykonaniu, to jest śledziłem Twoją Jurku reżyserię i Twoją Tadziu interpretację bohatera tytułowego. Zdajecie sobie o baj sprawę, że nie mogę dzisiaj tak mówić o tej konkursowej komedyji - z takim zapałem - jak to zrobił Józef Ignacy Kraszewski w "Liście z zakątka" skierowanym do "Biesiady Literackiej". Ja znam dzieło nie tylko z czytania, ale i z Waszej roboty na scenie. Poza tym wtedy był rok 1877, a teraz mamy 1983. Bagatela, tylko 106 lat różnicy, lecz dodajcie do tego to wszystko, co zmieniło się no świecie, w ludziach i w teatrze. Obaj znacie mnie i wiecie, te nie umiem owijać swoich odczuć w dyplomatyczną elegancie. Toteż mówię Wam prosto z mostu, że odebrałem ten Wasz popis twórczy jako rzecz mało spolegliwą. Twoje Jurku nie bardzo przylega do Tadziowego. inaczej - oglądałem "dwa teatry" i oba bardzo dobre, ale i oba bardzo różne. Niespolegliwe. TADZ
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki, nr 53